MĄDROŚĆ W DZIEJACH
Mądrość wyzwala Izraela z niewoli egipskiej
11 2 przebyli bezludną pustynię i rozbili namioty w miejscach niedostępnych.
3 Stawili czoło nieprzyjaciołom i odparli wrogów.
4 Wołali do Ciebie, gdy byli spragnieni, i otrzymali wodę z litej skały, w pragnieniu ochłodę - z kamienia twardego*.
Izrael i Egipt: wody Nilu i woda ze skały
5 Skąd bowiem przyszła na wrogów ich kara, stąd dla nich w potrzebie przyszły dobrodziejstwa*.
6 Zamiast wody z rzeki nie wysychającej, krwią brudną zamąconej*,
7 w odwet za nakaz dzieciobójczy*, dałeś im niespodziewanie wodę obfitą,
8 pokazawszy im przez owo pragnienie, jak pokarałeś ich wrogów.
9 Gdy przyszła próba - chociaż karciłeś łagodnie - pojęli, ile ucierpieli bezbożni, osądzeni z gniewem.
10 Ich bowiem doświadczałeś, ostrzegając jak ojciec, tamtych utrapiłeś, osądzając jak król nieubłagany.
11 Oddaleni czy bliscy* jednakich utrapień doznali.
12 Zdwojony ich bowiem smutek ogarnął i narzekanie, gdy przeszłość wspomnieli.
13 I dostrzegli Pana, kiedy posłyszeli, że kaźnie przez nich doznane tamtym wyszły na dobro.
14 Którego bowiem niegdyś kazali wyrzucić, a potem z drwiną odprawili - tego podziwiali u końca wydarzeń*, paleni pragnieniem odmiennym niż sprawiedliwi.
Łaskawość Boża względem Egipcjan
15 A za nierozsądne wymysły ich nieprawości, którymi zwiedzeni czcili nierozumne gady i marne bydlęta, zesłałeś na nich w odwet mnóstwo nierozumnych zwierząt*,
16 by wiedzieli, że przez co kto grzeszy, przez to ponosi karę.
17 Nie było trudne dla ręki Twej wszechmocnej - co i świat stworzyła z bezładnej materii - nasłać na nich liczne niedźwiedzie, lwy nieustraszone
18 lub nowo stworzone nieznane drapieżne bestie, czy to ziejące ognistym oddechem, czy z pomrukiem dyszące dymem, czy straszne iskry miotające z oczu,
19 których nie tylko cios mógłby ich zetrzeć, ale i zgubić sam przerażający ich widok.
20 A i bez tego paść mogli od jednego podmuchu, pomstą ścigani i zmieceni tchnieniem Twej mocy, aleś Ty wszystko urządził według miary i liczby, i wagi!
21 Potężnie działać zawsze jest w Twej mocy i któż się oprze potędze Twojego ramienia?
22 Świat cały przy Tobie jak ziarnko na szali, kropla rosy porannej, co spadła na ziemię.
23 Nad wszystkim masz litość, bo wszystko w Twej mocy, i oczy zamykasz na grzechy ludzi, by się nawrócili.
24 Miłujesz bowiem wszystkie stworzenia, niczym się nie brzydzisz, co uczyniłeś, bo gdybyś miał coś w nienawiści, nie byłbyś tego uczynił.
25 Jakżeby coś trwać mogło, gdybyś Ty tego nie chciał? Jak by się zachowało, czego byś nie wezwał?
26 Oszczędzasz wszystko, bo to wszystko Twoje, Panie, miłośniku życia!
12 1 Bo we wszystkim jest Twoje nieśmiertelne tchnienie*.
2 Dlatego nieznacznie karzesz upadających i strofujesz, przypominając, w czym grzeszą, by wyzbywszy się złości, w Ciebie, Panie, uwierzyli.
Łaskawość Boża względem mieszkańców Kanaanu
3 Bo i dawnych mieszkańców Twojej świętej ziemi
4 znienawidziłeś za ich postępki tak obrzydliwe: czarnoksięstwa, niecne obrzędy,
5 bezlitosne zabijanie dzieci*, krwiożercze - z ludzkich ciał i krwi - biesiady wtajemniczonych* spośród bractwa,
6 i rodziców mordujących niewinne istoty. Chciałeś ich wytracić ręką naszych przodków,
7 by godnych otrzymała osadników - dzieci Boże - ta ziemia, u Ciebie nad wszystkie cenniejsza.
8 Ale i ich jako ludzi oszczędzałeś! Zesłałeś na nich szerszenie wyprzedzające Twe wojsko*, by ich niszczyły stopniowo.
9 Mogłeś wydać bezbożnych sprawiedliwym w bitwie lub naraz wygubić przez bestie okrutne czy też wyrokiem bezlitosnym.
10 Lecz karząc powoli, dawałeś miejsce nawróceniu, chociaż dobrze wiedziałeś, że ich pochodzenie nikczemne, a złość ich jest wrodzona i nie odmieni się ich usposobienie na wieki,
11 bo to było plemię od początku przeklęte*. I nie z obawy przed kimś pozostawiałeś grzechy ich bez kary.
12 Któż Ci bowiem powie: «Cóżeś to uczynił?» Albo kto się oprze Twemu wyrokowi? Któż Ciebie pozwie za wytracenie narodów, któreś Ty uczynił? Albo któż powstanie przeciw Tobie jako obrońca ludzi nieprawych?
13 Ani bowiem nie ma oprócz Ciebie boga, co ma pieczę nad wszystkim, abyś miał dowodzić, że nie sądzisz niesprawiedliwie,
14 ani się z Tobą nie będzie mógł spierać król czy władca o tych, których ukarałeś.
15 Tyś sprawiedliwy i rządzisz wszystkim sprawiedliwie: skazać kogoś, kto nie zasłużył na karę, uważasz za niegodne Twojej potęgi.
16 Podstawą Twojej sprawiedliwości jest Twoja potęga, wszechwładza Twa sprawia, że wszystko oszczędzasz.
17 Moc swą przejawiasz, gdy się nie wierzy w pełnię Twej potęgi, i karzesz zuchwalstwo świadomych*.
18 Potęgą władasz, a sądzisz łagodnie i rządzisz nami z wielką oględnością, bo do Ciebie należy moc, gdy zechcesz.
Nauki płynące z postępowania Boga
19 Nauczyłeś lud swój tym postępowaniem, że sprawiedliwy powinien być dobrym dla ludzi. I wlałeś synom swym wielką nadzieję, że po występkach dajesz nawrócenie.
20 Jeśli bowiem wrogów swych dzieci, chociaż winnych śmierci, karałeś z taką oględnością i pobłażaniem, dając czas i miejsce, by się od zła odwrócili,
21 z jakże wielką czułością sądziłeś swych synów, których przodkom dawałeś przysięgi i przymierza, pełne wspaniałych obietnic.
22 Kiedy nas karcisz - wrogów naszych chłoszczesz tysiąckrotnie, byśmy pamiętali o dobroci Twojej, gdy sądzimy, i oczekiwali miłosierdzia, gdy na nas sąd przyjdzie.
23 Stąd i tych, co w głupocie swej żyli bezbożnie, skarałeś przez ich własne bezeceństwa.
24 Bo też zabłąkali się zbyt daleko na drogach błędu, biorąc za bogów najlichsze z najpodlejszych zwierząt, zwiedzeni na wzór nierozsądnych dzieci.
25 Więc też jak dzieciom nierozumnym zesłałeś im karę na ośmieszenie.
26 Ale ci, których ośmieszające kary nie nawróciły, doświadczą sądu godnego Boga.
27 Bo na co się sami w udręce oburzali, tym właśnie pokarani, co mieli za bogów, dostrzegli Tego, którego przedtem znać nie chcieli, i uznali za Boga prawdziwego. I dlatego* przyszła na nich ostateczna kara.
Nierozumność kultu sił przyrody*
13 1 Głupi [już] z natury* są wszyscy ludzie, którzy nie poznali Boga: z dóbr widzialnych nie zdołali poznać Tego, który jest, patrząc na dzieła nie poznali Twórcy,
2 lecz ogień, wiatr, powietrze chyże, gwiazdy dokoła, wodę burzliwą lub światła niebieskie* uznali za bóstwa, które rządzą światem.
3 Jeśli urzeczeni ich pięknem wzięli je za bóstwa - winni byli poznać, o ile wspanialszy jest ich Władca, stworzył je bowiem Twórca piękności;
4 a jeśli ich moc i działanie wprawiły ich w podziw - winni byli z nich poznać, o ile jest potężniejszy Ten, kto je uczynił.
5 Bo z wielkości i piękna stworzeń poznaje się przez podobieństwo ich Stwórcę.
6 Ci jednak na mniejszą zasługują naganę, bo wprawdzie błądzą, ale Boga szukają i pragną Go znaleźć.
7 Obracają się wśród Jego dzieł, badają, i ulegają pozorom, bo piękne to, na co patrzą.
8 Ale i oni nie są bez winy:
9 jeśli się bowiem zdobyli na tyle wiedzy, by móc ogarnąć wszechświat - jakże nie mogli rychlej znaleźć jego Pana?
Nierozumność bałwochwalstwa*
10 A nieszczęśni i w rzeczach martwych zadufani ci, co bogami zwą dzieła rąk ludzkich: złoto i srebro - dzieła sztuki, wyobrażenia zwierząt lub bezużyteczny kamień, dzieło starożytnej ręki.
11 Oto jakiś cieśla wyciął odpowiednie drzewo, całą korę zdjął z niego umiejętnie i obrobiwszy ładnie sporządził sprzęt przydatny do codziennego użytku.
12 A odpadków z tej obróbki użył do przygotowania pokarmu i nasycił się.
13 Wziął spośród nich odpadek na nic już niezdatny, kloc kręty, poprzerastany sękami, rzeźbił, bawiąc się pracą dla odpoczynku, i przekształcał, próbując swych umiejętności. Odtworzył w nim obraz człowieka
14 lub uczynił coś podobnego do jakiegoś marnego zwierzęcia. Pociągnął minią, czerwienią jego powierzchnię zabarwił i zamalował na nim wszelką skazę.
15 Przygotował mu pomieszczenie stosowne: na ścianie umieścił, przytwierdzając gwoździem.
16 Zatroszczył się więc o niego, żeby czasem nie spadł, wiedząc, że sobie sam pomóc nie zdoła, bo jest [tylko] obrazem i potrzebuje pomocy.
17 Ale gdy się modli w sprawie swego mienia, w sprawie swych zaślubin i dzieci - nie wstydzi się mówić do bezdusznego. I bezsilnego prosi o zdrowie,
18 do martwego modli się o życie. Najbardziej bezradnego błaga o pomoc, a o drogę szczęśliwą - niezdolnego posłużyć się nogą.
19 O zarobek, o pracę, o rękę szczęśliwą, o siłę prosi tego, czyje ręce są jak najbardziej bezsilne.
14 1 Inny znowu, żeglując i chcąc przepłynąć groźne fale, wzywa na pomoc drewno, bardziej kruche niż unoszący go statek.
2 Ten bowiem wymyśliła wprawdzie chęć zysków, a twórcza mądrość sporządziła,
3 ale steruje nim Opatrzność Twa, Ojcze! Bo i na morzu wytyczyłeś drogę, wśród bałwanów ścieżkę bezpieczną,
4 wskazując, że zewsząd możesz wybawić, by i niedoświadczony mógł wsiąść na okręt.
5 Chcesz, by dzieła Twej mądrości nie leżały odłogiem, więc i najlichszemu drewnu ludzie zawierzają życie, i przebywszy burzliwe fale, ratują się na tratwie.
6 Bo i w początkach, gdy ginęli wyniośli olbrzymi, nadzieja świata schroniła się w arce i pokierowana Twą ręką zostawiła światu zawiązki potomności*.
7 Błogosławione drzewo, przez które dokonuje się sprawiedliwość*,
8 ale tamto, ręką obrobione* - przeklęte: i ono, i jego twórca! On, że je wykonał, ono zaś, że choć znikome, dostało miano boga.
9 Jednakowo Bogu są nienawistni i bezbożnik, i jego bezbożność,
10 i dzieło wraz z twórcą zostanie skarane.
11 Dlatego i na bożki pogańskie przyjdzie nawiedzenie*, bo się stały obrzydliwością pośród stworzeń Bożych, zgorszeniem dla dusz ludzkich i potrzaskiem dla nóg ludzi głupich.
12 Wymyślenie bożków to źródło wiarołomstwa*, wynalezienie ich to zatrata życia.
13 Nie było ich na początku i nie będą istniały na wieki:
14 zjawiły się na świecie przez ludzką głupotę, dlatego sądzony im rychły koniec.
15 Ojciec, w przedwczesnym żalu pogrążony, sporządził obraz młodo zabranego dziecka i odtąd jako boga czcił ongiś zmarłego człowieka, a dla poddanych ustanowił wtajemniczenia i obrzędy;
16 a z biegiem czasu ten zakorzeniony bezbożny obyczaj zaczęto zachowywać jako prawo.
17 I na rozkaz władców czczono posągi: nie mogąc z powodu odległego zamieszkania czcić ich osobiście, na odległość ludzie odtwarzali postać, sporządzając okazały wizerunek czczonego króla, by nieobecnemu schlebiać gorliwie, tak jak obecnemu.
18 Nawet tych, co go nie znali, do wzmożenia kultu skłaniała dążność do sławy u twórcy.
19 Ten bowiem, chcąc się może przypodobać władcy, sztuką swą doprowadził wizerunek do wielkiej piękności,
20 a tłum, zachwycony piękną robotą, uznał za bóstwo tego, którego dopiero co czczono jako człowieka.
21 I dla żyjących sidłem stało się to, że ludzie, ulegając nieszczęściu lub władzy, nadali nieprzekazywalne Imię* kamieniom i drewnom.
Zgubne skutki bałwochwalstwa
22 I nie dość, że zbłądzili co do poznania Boga, ale ponadto żyjąc w wielkim zamęcie niewiedzy, to tak wielkie zło nazywają pokojem.
23 Bo gdy odprawiają dzieciobójcze obrzędy czy tajemne misteria albo szaleńcze pochody z dziwnymi śpiewami -
24 nie zachowują w czystości ni życia, ni małżeństw, lecz jeden drugiego podstępnie zabija lub cudzołóstwem zadręcza.
25 Wszędzie się wmieszały krew i morderstwo, kradzież i podstęp, zniszczenie, zdrada, gwałt, krzywoprzysięstwo,
26 ucisk dobrych, niepamięć dobrodziejstw, znieprawienie dusz, grzechy przeciwne naturze, rozprzężenie w małżeństwach, cudzołóstwo i bezwstyd.
27 Kult bożków, niegodnych nazwania - to początek, przyczyna i kres wszelkiego zła.
28 Albo szaleją w zabawie, albo prorokują fałszywie, albo niegodziwie żyją, albo przysięgają pochopnie:
29 zawierzyli bezdusznym bożkom i po krzywoprzysięstwie nie boją się nieszczęścia.
30 Ale przyjdzie na nich kara słuszna za jedno i drugie, że źle myśleli o Bogu, trzymając się bożków, i że gardząc uczciwością, przysięgali przewrotnie na kłamstwo.
31 Bo nie potęga bóstw, wzywanych w przysiędze, lecz kara, grzesznikom należna, przychodzi zawsze po przestępstwie bezbożnych*.
Odrzeczenie się bałwochwalstwa
15 1 Ty zaś, Boże nasz, jesteś łaskawy i wierny, cierpliwy i miłosierny w rządach nad wszystkim.
2 Nawet gdy zgrzeszymy, Twoimi jesteśmy, skoro uznajemy moc Twoją*; ale nie będziemy grzeszyć, bo wiemy, żeśmy za Twoich poczytani.
3 Ciebie znać - oto sprawiedliwość doskonała; pojąć Twą moc - oto źródło nieśmiertelności.
4 Nie zwiódł nas ani niecny ludzki wymysł, ani bezużyteczne dzieło malarzy - wizerunek, poplamiony różnymi barwami,
5 których widok roznamiętnia głupich, iż pożądają bezdusznej postaci z martwego obrazu.
6 W złych rzeczach się kochają, takich nadziei też są warci ich twórcy, miłośnicy, czciciele.
Grzech twórców bożków pogańskich
7 Bo i garncarz, ugniatając mozolnie miękką ziemię, lepi wszelakie naczynia do naszego użytku. I z tej samej gliny ulepił tak naczynia służące do celów szlachetnych, jak do przeciwnych - wszystkie podobnie. Jaki zaś będzie użytek jednego lub drugiego - rozstrzyga garncarz*.
8 W niecnym trudzie lepi z tejże gliny marne bóstwo ten, co niedawno powstał z ziemi, i pójdzie niebawem do tej*, z której został wzięty, wezwany do spłacenia długu duszy*.
9 Ale on się nie troszczy o to, że niebawem umrze, ani o to, że życie ma krótkie, lecz idzie w zawody z tymi, co obrabiają złoto, odlewają srebro, naśladuje tych, co rzeźbią w brązie, i chlubi się, że lepi bałamuctwa.
10 Serce jego jak popiół, nadzieja jego marniejsza niż ziemia i życie nędzniejsze niż glina.
11 Bo nie poznał Tego, który go ulepił, tchnął w niego duszę działającą i napełnił duchem żywotnym.
12 Mniemał, że nasze życie jest zabawą, targiem zyskownym nasze bytowanie, bo mówi, że trzeba ze wszystkiego ciągnąć zyski, nawet z nieprawości.
13 Ten wie lepiej niż inni, że grzeszy, gdy z ziemskiej materii tworzy kruche naczynia i rzeźby.
14 Bardzo są niemądrzy i od duszy dziecięcej biedniejsi* wszyscy wrogowie Twego ludu i jego ciemięzcy.
15 Wzięli bowiem za bóstwa wszelkie pogańskie posągi, które ni władzy wzroku nie mają, by spojrzeć, ni nozdrzy, aby powietrzem odetchnąć, ani uszu, by słyszeć, ani palców u rąk, żeby dotknąć, a nogi ich niezdatne do chodzenia*.
16 Człowiek je bowiem uczynił, ulepił je ktoś, kto sam trzyma ducha w dzierżawie*. Żaden człowiek nie zdoła ulepić bożka, choćby do siebie podobnego,
17 ale sam śmiertelny rzecz martwą tworzy niecnymi rękami. I sam jest możniejszy od swoich świętości: on bowiem żył, a tamte - nigdy.
18 Czczą nawet i najwstrętniejsze zwierzęta, które przez swą głupotę gorsze są od innych.
19 W ich zwierzęcym wyglądzie nie znajdzie się upragnionego piękna, a zatraciły one i uznanie, i błogosławieństwo Boże*.
Egipt a Izrael: plaga żab i przepiórki
16 1 Słusznie więc skarani zostali podobnymi stworzeniami i mnóstwem zwierząt udręczeni,
2 ludowi swemu zamiast tej kary dobro wyświadczyłeś: niezwykłą potrawę dla pożądliwego smaku zgotowałeś im na pokarm - przepiórki*.
3 Tak, by tamci, chociaż łaknęli pokarmu, z powodu obrzydliwości nasłanych stworzeń poniechali nawet naturalnej chęci jedzenia, a ci, przelotnie brakiem dotknięci, by mieli pokarm, i to niezwykły.
4 Trzeba bowiem było, by na owych ciemięzców przyszła bieda nieuchronna, a tym, by tylko zostało ukazane, jaka chłosta dręczyła ich wrogów.
Egipt a Izrael: szarańcza i wąż miedziany
5 Albowiem i wtedy, gdy ich* dosięgła straszna wściekłość gadów i ginęli od ukąszeń krętych wężów, gniew Twój nie trwał aż do końca.
6 Dla pouczenia spadła na nich krótka trwoga, ale dla przypomnienia nakazu Twego prawa mieli znak zbawienia*.
7 A kto się zwrócił do niego, ocalenie znajdował nie w tym, na co patrzył, ale w Tobie, Zbawicielu wszystkich.
8 I tak naszych wrogów przekonałeś, że to Ty wybawiasz od zła wszelkiego.
9 Zabijały ich ukąszenia szarańczy i much, i nie znaleźli lekarstwa, by ratować życie, bo zasłużyli, żeby zostali przez nie ukarani.
10 Synów zaś Twoich nie zmogły nawet zęby jadowitych wężów, litość bowiem Twoja zabiegła im drogę i ich uzdrowiła.
11 Dla przypomnienia bowiem mów Twoich byli kąsani, i zaraz mieli ratunek, by nie popadli w głębokie zapomnienie* i nie stali się niegodni Twojej dobroci.
12 Nie zioła ich uzdrowiły ani nie okłady, lecz słowo Twe, Panie, co wszystko uzdrawia.
13 Bo Ty masz władzę nad życiem i śmiercią: Ty wprowadzasz w bramy Otchłani i Ty wyprowadzasz*.
14 A człowiek zabije wprawdzie w swojej złości, lecz nie przywróci ducha, który uszedł, ani duszy wziętej nie uwolni*.
Egipt a Izrael: różne działania żywiołów
15 Niepodobna ujść Twojej ręki.
16 Bezbożni, którzy znać Ciebie nie chcieli, doznali chłosty od Twego mocnego ramienia, trapieni niezwykłymi deszczami, gradami, okrutnymi nawałnicami, i niszczeni ogniem.
17 A co najdziwniejsze, ogień się wzmagał w wodzie, która wszystko gasi*, bo świat ujmuje się za sprawiedliwymi.
18 Czasem bowiem ogień przygasał, by nie spłonęły zwierzęta, nasłane na bezbożnych, i by patrząc pojęli, że sąd Boży ich dosięgnął;
19 czasem zaś nawet pośród wody płonął ponad możliwości ognia, by wyniszczyć płody znieprawionej ziemi.
20 Lud zaś swój żywiłeś pokarmem anielskim i dałeś im bez ich wysiłków gotowy chleb z nieba, zdolny dać wszelką rozkosz i wszelki smak zaspokoić*.
21 Twój dar dawał poznać Twą dobroć dla dzieci, a powolny pragnieniom jedzącego, zamieniał się w to, czego kto zapragnął.
22 Śnieg i lód* wytrzymywały ogień i nie topniały, by pojęli, że plony nieprzyjacielskie zniszczył ogień, płonąc wśród gradu i wśród ulewy błyskając,
23 i że potem, by się sprawiedliwi mogli pożywić, zapomniał on nawet swojej własnej mocy.
24 Przyroda bowiem Tobie, Stwórco, poddana, sroży się jako kara przeciw niegodziwym, a jako dobroć łagodnieje dla tych, co Tobie zaufali.
25 Dlatego i wtedy, wszelkim podlegając zmianom, służyła darowi Twemu, żywiącemu wszystkich, według woli tych, co byli w potrzebie,
26 by pojęli Twoi, Panie, umiłowani synowie, że nie urodzaj plonów żywi człowieka, lecz słowo Twoje utrzymuje ufających Tobie.
27 Bo to, czego ogień nie zniszczył, topniało rychło pod ciepłem nikłego promyka słonecznego,
28 by wiedziano, że w dziękowaniu Tobie trzeba wyprzedzać słońce i wobec Ciebie stawać o świtaniu.
29 Nadzieja bowiem niewdzięcznika jak lód zimowy stopnieje i rozpłynie się jak woda nieużyteczna.
Egipt a Izrael: ciemności i słup ognisty
17 1 Wielkie są Twoje sądy i niezbadane, dlatego pobłądziły dusze nieumiejętne.
2 Niegodziwcy, co zamyślili ujarzmić lud święty, legli, uwięzieni ciemnością*, zniewoleni długą nocą: zbiegowie* przed wieczną Opatrznością - zamknięci pod strzechą.
3 Ci, którzy mniemali, że się ukryją z grzechami tajemnymi pod ciemną zasłoną zapomnienia, pogrążeni zostali w ciemnościach, wielce zatrwożeni i przerażeni zjawami.
4 Bo i chroniąca ich kryjówka nie zabezpieczała przed strachem: rozlegały się wokół przerażające odgłosy, ukazywały się ponure zjawy o posępnych twarzach.
5 I ani żadna siła ognia nie mogła dać światła, ani jasne płomienie gwiazd nie zdołały rozświetlić owej strasznej nocy.
6 I ukazywały się im tylko przeraźliwe ognie samopalne, a wystraszeni owym nieznanym* zjawiskiem, za gorsze brali to, na co patrzyli.
7 Zawiodły kłamliwe sztuczki czarnoksięstwa, spadła haniebna kara za przechwalanie się mądrością.
8 Ci, którzy przyrzekali duszę schorzałą uwolnić od strachów i niepokojów, sami chorowali na strach wart śmiechu.
9 Bo nawet gdy nic przeraźliwego ich nie straszyło, przerażeni tupotem bydląt i syczeniem gadów zamierali ze strachu, nie chcąc nawet spojrzeć w powietrze, którego z żadnej strony nie można uniknąć;
10 tchórzliwa bowiem jest nieprawość*, gdy sama się potępia i zawsze przymnaża* trudności, dręczona sumieniem.
11 Bo strach to nic innego jak zdradziecka odmowa pomocy ze strony rozumowania,
12 a im mniejsze jest wewnątrz oczekiwanie [pomocy]*, tym bardziej wyolbrzymia nieznaną, dręczącą przyczynę.
13 A ich w tę noc rzeczywiście bezwładną* i z czeluści bezwładnej Otchłani wypełzłą, uśpionych snem zwyczajnym
14 raz trapiły zjawy straszliwe, to znów upadek ducha obezwładniał, padł bowiem na nich strach nagły i niespodziewany.
15 I tak padał każdy, gdzie się kto znajdował, i był więziony, zamknięty w więzieniu bez krat.
16 Czy to był rolnik, czy pasterz, czy robotnik pracujący na pustkowiu - zaskoczony ulegał nieodpartej konieczności: wszystkich ich skrępował jeden łańcuch mroku.
17 I czy to wiatr świszczący, czy wdzięczny śpiew ptaków wśród gęstych gałęzi, szum wody wartko płynącej, czy potężny łoskot spadających skał,
18 niedostrzeżony bieg brykających zwierząt, groźny ryk bestii straszliwych czy echo odbijające się od górskich rozpadlin - obezwładniały ich, napełniając strachem.
19 Cały bowiem świat był zalany światłem i oddawał się pracy bez przeszkody:
20 tylko nad nimi uciążliwa noc się rozpostarła, obraz mroków, które miały ich ogarnąć. A sami byli dla siebie większym ciężarem niż ciemność.
18 1 A dla Twych świętych była bardzo wielka światłość, gdy głos ich słyszano, a nie widziano* postaci - uznawano ich za szczęśliwych mimo tego, co oni przedtem ucierpieli;
2 a dziękowano, że nie szkodzą, choć przedtem krzywd doznali, i błagano o darowanie sprzeciwu*.
3 Dałeś przed nimi słup ognisty jako przewodnika na nieznanej drodze, jako nieszkodliwe słońce w zaszczytnej tułaczce.
4 A tamci zasłużyli, by ich pozbawiono światła i zamknięto w ciemności, bo w niewoli trzymali Twych synów, przez których świat miał otrzymać niezniszczalne światło Prawa.
Egipt a Izrael: anioł śmierci
5 Za to, że zamyślili wymordować dzieci świętych - kiedy to jedno Dziecię* porzucone zostało i uratowane - za karę zabrałeś im mnóstwo ich dzieci* i wygubiłeś ich razem w burzliwej topieli*.
6 Noc ową oznajmiono wcześniej naszym ojcom, by nabrali otuchy, wiedząc niechybnie, jakim przysięgom zawierzyli.
7 I lud Twój wyczekiwał ocalenia sprawiedliwych, a zatraty wrogów.
8 Czym bowiem pokarałeś przeciwników, tym uwielbiłeś nas, powołanych.
9 Pobożni synowie dobrych składali w ukryciu ofiary i ustanowili zgodnie Boskie prawo, że te same dobra i niebezpieczeństwa święci podejmą jednakowo, i już zaczęli śpiewać hymny przodków.
10 Wtórowały im pomieszane krzyki wrogów, rozlegał się żałosny głos zawodzących nad dziećmi.
11 Podobną ponieśli karę i pan, i niewolnik, człowiek z ludu cierpiał tak samo jak król:
12 wszyscy naraz z powodu tej samej śmierci mieli nieprzeliczonych umarłych. Żywych nie starczyło nawet do grzebania, bo w jednej chwili wyginęło ich najcenniejsze potomstwo.
13 Ci, którzy wskutek czarów w nic nie wierzyli, po zagładzie pierworodnych uznali, że lud jest synem Bożym.
14 Gdy głęboka cisza zalegała wszystko, a noc w swoim biegu dosięgała połowy,
15 wszechmocne Twe słowo z nieba, z królewskiej stolicy, jak miecz ostry niosąc Twój nieodwołalny rozkaz*, jak srogi wojownik runęło pośrodku zatraconej ziemi.
16 I stanąwszy, napełniło wszystko śmiercią: nieba sięgało i rozchodziło się po ziemi.
17 I zaraz zaczęły ich trapić straszne senne widziadła, i opadła ich trwoga nieoczekiwana.
18 A padając każdy gdzie indziej na wpół umarły, wyjawiał przyczynę, dla której umierali:
19 trapiące ich sny uprzedziły ich o tym, by nie ginęli w nieświadomości, czemu strasznie cierpią.
20 Także na sprawiedliwych przyszła próba śmierci*, doszło na pustyni do zagłady wielu, ale gniew ten nie był długotrwały.
21 Spiesznie bowiem wystąpił w obronie Mąż Nienaganny, niosąc broń swojej posługi: modlitwę i przebłagalną ofiarę kadzielną. Stawił czoło gniewowi, położył kres klęsce, okazawszy, że Twoim jest sługą*.
22 Przezwyciężył on gniew* nie siłą ciała, nie mocą oręża, lecz słowem pokonał Karzącego*, przypominając dane ojcom obietnice i przymierza.
23 Gdy umarli już padali gromadnie na siebie, stanął pośrodku i położył kres zapalczywości i przeciął jej drogę do żywych.
24 Bo cały świat był na długiej jego szacie, chwalebne imiona ojców wyryte na czterech rzędach kamieni i na diademie jego głowy Twoja wspaniałość*.
25 Przed nimi to ustąpił, ich uląkł się Niszczyciel, dosyć bowiem było samej próby gniewu.
Egipt a Izrael: Morze Czerwone
19 1 A nad bezbożnymi trwał aż do końca gniew bezlitosny, [Bóg] przewidział bowiem również przyszłe ich sprawy:
2 że pozwoliwszy tamtym* odejść i odesławszy ich spiesznie, pożałują tego i będą ścigali.
3 Jeszcze byli pogrążeni w żałobie i płakali nad grobami umarłych, a już powzięli inny nierozsądny zamiar i ścigali jak zbiegów tych, których pozbyli się z błaganiem.
4 Sprawiedliwy los pchał ich ku tej ostateczności i przywiódł do zapomnienia o tym, co się stało, by dopełnili kary, której brakowało plagom,
5 i by lud Twój podjął przedziwną wędrówkę, oni zaś - by znaleźli śmierć niespotykaną.
6 Całe stworzenie znów zostało przekształcone w swej naturze, powolne Twoim rozkazom, by dzieci Twe zachować bez szkody.
7 Obłok ocieniający obóz i suchy ląd ujrzano, jak się wynurzał z wody poprzednio stojącej: drogą otwartą - Morze Czerwone i pole zielone - z burzliwej głębiny.
8 Przeszli tędy wszyscy, których chroniła Twa ręka, ujrzawszy cuda godne podziwu.
9 Byli jak konie na pastwisku i jak baranki brykali, wielbiąc Ciebie, Panie, któryś ich wybawił.
10 Jeszcze bowiem pamiętali swoje przesiedlenie: jak to zamiast rodzić stworzenia, ziemia wydała komary i zamiast istot wodnych rzeka mnóstwo żab wyrzuciła.
11 Potem zaś widzieli również nowe narodziny ptaków, gdy wiedzeni żądzą prosili o wyszukane pokarmy:
12 dla jej zaspokojenia bowiem z morza przyszły im przepiórki.
13 A i kary przychodziły na grzeszników nie bez uprzednich znaków - gwałtownych piorunów. Słusznie cierpieli za swe własne złości, bo żywili ku gościom najgorszą nienawiść.
14 Tamci* nie przyjęli przybyszów nieznanych, ci wzięli w niewolę dobroczynnych gości.
15 I nie tylko to: tamci zasłużą na wzgląd niejaki, bo nieradzi przyjmowali obcych,
16 ci zaś przyjąwszy z uroczystościami i już do swoich praw dopuściwszy, utrapili trudami okropnymi.
17 Poraziła ich też ślepota*, jak tamtych u drzwi sprawiedliwego*, kiedy nieprzenikniona ciemność ich otoczyła i każdy szukał drogi do drzwi swoich.
18 Żywioły bowiem, gdy się inaczej ze sobą zestroją, odmieniają rodzaj rytmu, jakby dźwięk harfy, zawsze pozostając w tonie. Łatwo to wykazać, widząc, co się stało:
19 ziemne bowiem stworzenia zmieniały się w wodne, a wodne na ląd wychodziły*.
20 Ogień w wodzie wzmagał swoją siłę, a woda zapominała o swej własności gaszenia*.
21 I na odwrót: płomienie nie spalały ciał wątłych stworzeń pośród nich chodzących ani łatwo topliwego pokarmu niebieskiego o wyglądzie lodu*.
22 Pod każdym bowiem względem wywyższyłeś lud Twój, Panie, i rozsławiłeś, i nie zapomniałeś, wspierając go w każdym czasie i na każdym miejscu.